dzieci motywacja ojciec

Jak dzieci wpłynęły na moją motywację

dzieci motywacja ojciec

Dzieci! Wszystko zaczęło się, gdy byłem jeszcze dzieckiem.

Już nie przedszkolakiem, ale jeszcze nie mądrym, dorosłym człowiekiem myślącym o przyszłości. Początek miał miejsce wśród kolegów z podstawówki. Miałem trzynaście lat.

Zaczęło się niewinnie. Raz w tygodniu. Po kryjomu. Za sklepem, murkiem, albo zaparkowanym samochodem.

Teraz, aby być lubianą i popularną osobą, znaczenie mają lajki na Facebooku czy serduszka na Instagramie. Kiedyś liczyło się właśnie TO. Kto tego nie robił, należał do ludzi gorszego sortu. Do grupy tych „mniej fajnych” dzieciaków. Podobno.

Chciałem być lubiany. Kto tego nie chce?!

Dlatego też zacząłem to robić. Co mi szkodzi — mówiłem sobie. Byłem młody, zdrowy i nie myślałem o przyszłości. Można powiedzieć, że byłem dzięki temu szczęśliwszy.

Mijały lata, a ja zacząłem się coraz bardziej w tym zatracać. Już nie robiłem tego dla znajomych, ale dla samego siebie. Czułem, że bez tego nie mogę już żyć.

W radiu, telewizji i gazetach zaczęły się kampanie reklamowane mówiące, że można przez to umrzeć albo poważnie zachorować.

Myślisz, że się tym przejąłem?

Miałem osiemnaście lat, czułem w sobie buchającą energię, testosteron szalał, zdrowie mi dopisywało. Wiadomo przecież, że reklamy kłamią. Ale czy na pewno?

Zresztą. Po znajomych nie było widać, żeby chorowali i nadal było to popularne, jeśli chciałaś być w tej „lepszej” grupie. Na imprezach w klubach czy domówkach najlepsze rozmowy były w kręgu ludzi, którzy to robili.

Przecież nie zostaniesz sama na kanapie, jak wszyscy wychodzą. Jak wychodzą Ci „popularni” albo „mocni” w grupie, z jaką chcesz się trzymać. Nie możesz przecież odstawać od reszty.

A może tylko tak mi się zdawało? Może warto było wtedy zostać na tej kanapie, zamiast się truć? Do tego doszedłem jednak dużo później.

Wszystko się zmieniło, gdy urodziły się moje dzieci i obejrzałem jedną reklamę o dziadku.

Nie pamiętam, czego dotyczyła ta reklama. Był tam jednak pokazany starszy pan. Na oko osiemdziesięcioletni. Jeden dziadek w dwóch scenariuszach.

W jednym pokazano go, jako pełnego energii i wigoru zaradnego człowieka, który potrafił bawić się i uprawiać sport z wnukami przez cały dzień.

W drugim ten sam człowiek spędzał co prawda całe dnie z dziećmi, ale już nie na rowerze czy rolkach. Miał dwa kółka do dyspozycji, ale w szpitalach i na izbach przyjęć ciężko było wywołać te same emocje, jeżdżąc na wózku inwalidzkim. Zwłaszcza że z braku sił sam nie mógł nim poruszać i pchały go te same wnuki.

A to wszystko przez jeden cholerny nałóg, w którym się zatracił w tym samym czasie co ja.

Poruszyło mnie to do głębi. Pomyślałem sobie wtedy, którym dziadkiem chcę być w przyszłości dla dzieci moich dzieci? Jakim dziadkiem będę, jeśli podejmę złą decyzję teraz? Jeśli nie przestanę się zatracać w truciźnie! Jeśli nic z tym nie zrobię!

Tym bardziej że oglądając tę reklamę miałem 31 lat i czułem już negatywne skutki mojej głupoty z podstawówki.

Miałem w życiu kilka podejść, żeby skończyć z tym paskudnym nałogiem. Tabletki, silna wola, akupunktura, medytacje, elektryczne zamienniki. Nic nie działało. Najdłużej wytrzymałem pół roku.

Dopiero silne emocje po obejrzeniu reklamy z dziadkiem oraz mega miłość do własnych dzieci dała mi kopa na tyle mocnego, że znalazłem w sobie siłę, aby z tym skończyć.

Dzisiaj mija 895 dzień od 1 września 2016 roku. Osiemset dziewięćdziesiąt pięć dni odkąd postanowiłem rzucić palenie. Ostatecznie! Dla siebie i dla moich dzieci. Dzięki moim dzieciom! I czuję się z tym bajkowo :)))

A Tobie, do czego miłość rodzicielska dała w życiu motywację?
W jaki sposób dziecko sprawiło, że jesteś lepszym człowiekiem?
Jak dziecko zmotywowało Cię do pozytywnych zachowań?

 

Zapraszam Cię tutaj na inne wpisy w tym stylu.