SZMARAGDOWA DOLINA
Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, tam, gdzie poranki pachniały rosą, a noce rozświetlał blask niezliczonych gwiazd, leżało maleńkie miasteczko o nazwie Szmaragdowa Dolina. Urok tej krainy tkwił nie tylko w otaczających je zielonych wzgórzach, ale także w legendach, które opowiadały o ukrytych skarbach i czarodziejskich istotach kryjących się w cieniu wiekowych drzew. Wśród mieszkańców tego urokliwego miejsca wyróżniała się dziewczynka o imieniu Amelka.
Amelka miała dziewięć lat, długie kasztanowe włosy, które spływały na jej ramiona niczym lśniąca wstęga, i oczy głębokie jak jeziora, w których tańczyły iskierki niespożytej ciekawości. Każdego dnia jej serce przepełniało pragnienie przygód, a jej umysł pełen był niezwykłych pomysłów. Zamiast zwykłych rysunków, Amelka tworzyła obrazy magicznych stworzeń – skrzydlatych kotów, gadających drzew i jednorożców o grzywach zrobionych z porannej mgły. Jej kredki były jak czarodziejska różdżka, którą potrafiła tchnąć życie w najśmielsze wizje.
Jej najbliższą towarzyszką była Pietruszka – mała, pulchna świnka morska o miękkim futerku i oczkach jak paciorki łagodnego, nocnego nieba. Pietruszka była nie tylko zwierzęciem domowym – była prawdziwą odkrywczynią zagadek! Amelka zawsze twierdziła, że jej futrzasta przyjaciółka posiada szczególny talent: wyczuwanie tajemnic kryjących się w najmroczniejszych zakamarkach. Kiedy Pietruszka zaczynała piszczeć i podskakiwać, Amelka wiedziała, że dzieje się coś niezwykłego.
Każdy dzień w Szmaragdowej Dolinie był obietnicą nowej przygody. Poranne mgły oplatały ulice jak delikatne nici pajęczyny, a powietrze przesycone było zapachem kwitnących bzów i świergotem ptaków. Właśnie tam, w samym sercu tej baśniowej krainy, miały się rozpocząć przygody, które na zawsze odmieniły życie Amelki.
Pewnego słonecznego poranka Amelka obudziła się w swoim pokoju, udekorowanym w odcieniach niebieskiego i zielonego, przypominających barwy jeziora skąpanego w porannym świetle. Na ścianach wisiały jej rysunki przedstawiające jednorożce z księżycowego pyłu, zaczarowane lasy i smoki o skrzydłach z kryształowych płatków śniegu. Na biurku, obok stosu kolorowych kredek, leżał nowy szkicownik – prezent od rodziców. Jego okładka przedstawiała wijącego się smoka na tle gwieździstego nieba.
Obok niego spoczywała kartka z tajemniczym napisem:
„Jeśli chcesz poznać sekret Smoczego Jeziora, znajdź cztery klucze ukryte w lesie, górach i na polanie. Pierwsza wskazówka znajduje się tam, gdzie konie biegają wolno, a słońce kłania się nocy.”
Serce Amelki zabiło mocniej, a iskierki w jej oczach zapłonęły jeszcze jaśniej. Tajemnica Smoczego Jeziora była największą legendą w Szmaragdowej Dolinie. Starsi mieszkańcy szeptali, że jezioro skrywa magiczne stworzenia, a najpotężniejszym z nich były smoki, które ukazywały się jedynie raz na sto lat. Niedawno po Dolinie zaczęły krążyć niepokojące pogłoski. Mówiono o powrocie czarnoksiężnika Gvarana, który przed wiekiem został pokonany przez smoka Aegirona. Ludzie twierdzili, że w nocy znikają zwierzęta, las gęstnieje, skrywając dawne ścieżki, a niebo coraz częściej spowijają mroczne chmury.
Amelka chwyciła kartkę i obwąchała ją z ciekawością, tak jak widziała w książkach o detektywach. Pachniała mchem i czymś, co przypominało zapach starej książki.
„Pietruszko, idziemy na przygodę!” — oznajmiła z ekscytacją, pakując szkicownik, kredki i ulubiony różowy szalik do plecaka. Pietruszka, czując entuzjazm przyjaciółki, zapiszczała zadowolona i zaczęła podskakiwać w swoim koszyczku, gotowa do nowej wyprawy.
Amelka wyruszyła na polanę, gdzie w każdą sobotę odwiedzała konie w stadninie. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, malując niebo na pomarańczowo i złoto. Łąka otoczona była wysokimi drzewami, których liście szeleściły cicho na wietrze, tworząc kojący szum przypominający melodie zapomnianych pieśni. Zające podskakiwały w trawie, a ptaki śpiewały ostatnie nuty przed zapadnięciem zmroku. W powietrzu unosił się zapach dzikiego tymianku i świeżej ziemi.
Na bramie stadniny wisiało drewniane pudełko z zasuwą. Widniał na nim napis wygrawerowany w kształcie wijących się gałązek:
„Rozwiąż zagadkę, a klucz będzie twój: Zawsze patrzę na ciebie, lecz nigdy się nie ruszam. Słońce mnie maluje, deszcz zmywa. Kim jestem?”
Amelka zmrużyła oczy i chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią, wpatrując się w konie pasące się spokojnie na łące. Ich grzywy falowały na wietrze jak złote wstęgi. Nagle jej twarz rozjaśnił uśmiech.
„To przecież cień!” — wykrzyknęła, przesuwając zasuwę i otwierając pudełko. W środku spoczywał pierwszy klucz, błyszczący w blasku zachodzącego słońca. Obok niego znajdowała się kolejna kartka, na której widniała druga wskazówka:
„Wodospad Szafirowy kryje kolejny klucz. Znajdź miejsce, gdzie woda tańczy na kamieniach, a czas zapisał swoją pieśń.”
Na polanie, za pasącymi się końmi, Amelka dostrzegła smukłą sylwetkę czarnego konia o lśniącej sierści. To była Czarnuszka, która wyglądała, jakby czekała specjalnie na nią. Gdy dziewczynka podeszła bliżej, koń zarżał cicho i stuknął kopytem w ziemię. Amelka, przekonana, że to przypadek, zaczęła opowiadać mu o zagadce.

Ku jej zdumieniu, usłyszała w głowie głos: „Podążaj za mną.”
Dziewczynka zadrżała, ale ciekawość szybko zwyciężyła. Ruszyła za Czarnuszką w głąb polany. Wysoka trawa i kwiaty dzikiej marchwi falowały niczym morze, a promienie słońca tańczyły na grzywie konia.
Nagle, spomiędzy drzew, wyłoniły się wilki. Ich żółte oczy błyszczały złowrogo w półmroku, a ciche warczenie sprawiło, że Amelka zesztywniała. Pietruszka, wystraszona, schowała się głęboko do kieszeni kurtki.
„Nie ruszaj się” — usłyszała głos Czarnuszki. Stojąc spokojnie, koń spojrzał na wilki stalowym wzrokiem, po czym z jego nozdrzy wydobyła się nieznaczna wibracja. Wokół rozległy się ultradźwięki, których ludzkie uszy nie mogły usłyszeć, ale drapieżniki zaczęły skomleć i szybko wycofały się w głąb lasu.
„Jak to zrobiłaś?” — zapytała Amelka, nadal lekko drżąc.
„To moja super moc” — odparła Czarnuszka spokojnie. „Ultradźwięki odstraszają każde zagrożenie, ale nie działają na moich przyjaciół. Musimy się pospieszyć, noc jest blisko.”
Przez gąszcz gęstniejącego lasu Czarnuszka poprowadziła Amelkę stromą ścieżką w kierunku Wodospadu Szafirowego. Kamienie ślizgały się pod nogami dziewczynki, a gałęzie drzew zahaczały o jej plecak. Ścieżka wiła się między srebrzystymi paprociami, a strumień szemrał w oddali, zapowiadając bliskość celu. Delikatna mgiełka unosiła się w powietrzu, niosąc ze sobą chłód i zapach wilgotnych skał. W pewnym momencie dziewczynka poślizgnęła się na mokrym kamieniu, a ból przeszył jej kostkę.

„Och!” — jęknęła, chwytając się najbliższej gałęzi. Pietruszka zapiszczała z przejęciem, zerkając z kieszeni jej kurtki.
„Chyba to tylko lekkie skręcenie” — powiedziała Czarnuszka, przyglądając się jej z troską. „Znajdę gałąź, która pomoże ci się oprzeć.”
Gdy Czarnuszka szukała solidnego podparcia, z gąszczu wyskoczył rudy lis o błyszczącej kitce.
„Cześć, młoda damo!” — zawołał Rufi z łobuzerskim uśmiechem. „Przyda ci się przewodnik w takich okolicznościach!”
„Szukam Smoczego Jeziora” — wyjaśniła Amelka, masując bolącą nogę.
„Wspaniale! Pomogę ci, ale w zamian chcę portret — narysuj mnie jak jeden z tych swoich magicznych stworów!” — zażartował lis.
Amelka roześmiała się mimo bólu. „Zgoda!”
Czarnuszka wróciła z grubą gałęzią w pysku, którą Amelka użyła jako podpórki. Wyruszyli razem, a Rufi opowiadał historie o skarbach ukrytych w lesie. Ścieżka stawała się coraz bardziej stroma, ale towarzystwo dodało dziewczynce odwagi.
Przy wodospadzie Amelka była oczarowana. Woda lśniła błękitem, a huk przypominał pieśń smoka. Na jednym z kamieni zauważyła wyrytą literę „S”. Podniosła kamień, pod którym znajdował się drugi klucz oraz kolejna zagadka:
„Tam, gdzie krąg drzew zamyka światło księżyca, Znajdź to, co kryje tajemnice.”
W lesie nocne światło przenikało przez gałęzie, rzucając fantazyjne cienie. Amelka wędrowała wśród drzew, aż dotarła do miejsca, gdzie drzewa układały się w idealny okrąg. Pośrodku stał stary dzban z wyrytym napisem:
„Mam tysiące oczu, lecz żadnego nie widzisz. Chronię cię przed deszczem i daję cień. Czym jestem?”
„To przecież las!” — powiedziała z uśmiechem Amelka, otwierając dzban. W środku znalazła trzeci klucz i kolejną wskazówkę:
„Klucz ostatni znajdziesz tam, gdzie gwiazdy całują wodę.”

Droga do Smoczego Jeziora była najtrudniejsza. Amelka była wyczerpana, a ból w kostce przypominał o wcześniejszej kontuzji. Gałęzie chwytały jej plecak, a chłodne powietrze niosło zapach wilgotnej ziemi i mchu. Mimo bólu szła dalej, trzymając się mocno gałęzi, którą podarowała jej Czarnuszka. Towarzyszyły jej ciche kroki Rufiego i spokojne rżenie Czarnuszki, która bacznie obserwowała otoczenie.
Wtedy zza drzew wyłonił się wielki niedźwiedź o błyszczącym futrze. Dziewczynka zamarła w bezruchu. Czarnuszka i Rufi zasłonili Amelkę.
„Nie bójcie się” — powiedział niedźwiedź głębokim, uspokajającym głosem. „Jestem Borut i znam twoje zamiary, Amelko. Smocze Jezioro jest blisko.”
„Ale ja już nie mam sił…” — przyznała Amelka.
„Czasami wystarczy zaufać komuś, kto chce ci pomóc” — powiedział Borut z uśmiechem. „Wskakuj na mój grzbiet.”
Niedźwiedź niósł ją ostrożnie przez las, opowiadając historię o dawnych smokach i ich roli w Dolinie.

Amelka wpatrywała się w Pietruszkę, która z zaangażowaniem i niecierpliwością wskazywała łapką w stronę jeziora. Dziewczynka poczuła, jakby coś ważnego miała zrobić. „Może muszę użyć wody z jeziora?” — pomyślała, czując, że podjęcie tej decyzji może być kluczowe. Zbliżyła dłonie do tafli wody i zaczęła delikatnie nabierać jej chłodnych kropli. Kiedy woda znalazła się w jej rękach, Amelka szybko, ale starannie, polała nią kuferek, który natychmiast otworzył się z cichym, ale wyraźnym trzaskiem. W środku znajdował się mały, lśniący kryształ, który na chwilę rozbłysł jasnym światłem.
W jednym z jego kątów ukazał się maleńki, przezroczysty smok, zwinięty w kłębek, jakby uwięziony w swojej własnej niewoli. Amelka zdążyła jeszcze pomyśleć, zanim usłyszała w głowie cichą, tajemniczą melodię. To była zagadka:
„By uwolnić to, co zamknięte w kryształach,
Podaruj smoczej skórze to, co odbijają gwiazdy.”
„Co to może oznaczać?” — zastanawiała się przez chwilę Amelka. Słowa zdawały się być zagadką, którą należało rozwiązać, by uwolnić smoka z jego kryształowego więzienia. Z jej serca popłynęła pewność — woda. To ona miała moc rozpuszczenia przeszkód. Wiedziała, że to właśnie woda jest odpowiedzią, która pozwoli smoku odzyskać wolność.
Z determinacją, ale i ostrożnością, ponownie nabrała wody z jeziora, tym razem więcej. Polała nią kryształ, czując, jak jej ręce napełniają się mocą tajemniczej wody. Ku jej zaskoczeniu, kryształ zaczął pękać, powoli rozłupując się, jakby pod wpływem tej magicznej mocy. W środku wyłonił się maleńki, srebrzysty smok o pięknych, zielonych łuskach, które migotały jak krople rosy na porannym słońcu.
Amelka krzyknęła, gdy smok zaczął rosnąć w zastraszającym tempie. Z minuty na minutę stawał się coraz większy, a jego ciało, początkowo smukłe i delikatne, zaczęło nabierać potężnych kształtów. Zanim sięgnął szczytu drzewa, smok już był tak wielki, że rozciągał się nad jezioro, rozpościerając swoje skrzydła szeroko, jakby gotów wzbić się w powietrze.
Amelka, choć zaskoczona, działała instynktownie. W panice chwyciła stworzenie i rzuciła je do jeziora. Smok wpadł w wodę z potężnym pluskiem, a po chwili wynurzył się, lśniąc w słońcu, jakby całe jego ciało było pokryte milionami maleńkich diamentów. Piękne łuski mieniły się w odcieniach srebra i zieleni, przyciągając wzrok Amelki jak magiczne światła na nocnym niebie.
„Dziękuję, dzielna dziewczynko” — powiedział smok, jego głos brzmiał jak delikatny wiatr, który śpiewał wśród drzew. „Jestem Aegiron. Sto lat temu czarnoksiężnik uwięził mnie w tym krysztale, bym nie mógł bronić mieszkańców Doliny przed jego złymi czarami. Uwolniłaś mnie, a teraz jestem twoim dłużnikiem na wieczność.”
Amelka patrzyła z zachwytem na ogromnego smoka, który unosił się nad jeziorem, jego skrzydła tworzyły delikatne fale na wodzie. Czuła się pełna podziwu i wdzięczności, ale również pewna, że właśnie rozpoczęła się niezwykła przygoda, której nie zapomni do końca swojego życia. Smok Aegiron był teraz jej sojusznikiem, a Dolina, choć wciąż pełna tajemnic, zdawała się być nieco bezpieczniejsza.

„To było… niezwykłe!” — powiedziała Amelka, wciąż czując dreszczyk niepokoju, ale i podziwu. „Ale co teraz?” Z jej serca wzbierały pytania, a w oczach tliły się wątpliwości. Smok Aegiron, jego wielkość i majestat, cały ten niezwykły moment, sprawiały, że świat wokół niej wydawał się pełen magii, jakby nic już nie było takie, jak dawniej.
„Nie możesz nikomu o mnie powiedzieć” — ostrzegł Aegiron, jego głos był poważny i pełen tajemnicy. „Ale będę tutaj na ciebie czekał. Od tej pory jesteś Strażniczką Tajemnicy Smoczego Jeziora. Obiecaj, że będziesz mnie odwiedzać i przynosić smaczne mięsiwa!” Smok zaśmiał się delikatnie, a jego śmiech brzmiał jak echo górskich strumieni.
Amelka uśmiechnęła się szeroko, choć wciąż trochę przestraszona ogromem swojej nowej roli. „Obiecuję, Aegironie. Do zobaczenia za tydzień!” — powiedziała, czując, jak odpowiedzialność zaczyna się w niej kotłować, ale równocześnie jakby świat na chwilę stał się bardziej ekscytujący.
Zmęczona, ale szczęśliwa, pożegnała się z nowo poznanymi przyjaciółmi i wsiadła na grzbiet Boruta. Pietruszka, zaspana i spokojna, zasnęła w jej kieszeni, a Amelka z niecierpliwością czekała na kolejne wizyty, na kolejne spotkania z tajemniczymi, niezwykłymi istotami, które dopiero miały wejść w jej życie.
Droga do domu była pełna ciepła. Gdy Amelka otworzyła drzwi domu, poczuła zapach zupy, ciepłego chleba i herbaty. W kuchni czekali na nią rodzice. „Amelko, gdzie byłaś cały dzień? Wyglądasz na zmęczoną, ale szczęśliwą!” — zapytali, patrząc na nią z troską i ciekawością.
„To długa historia…” — odpowiedziała dziewczynka, siadając przy stole, wciąż pełna wrażeń. Rodzice spojrzeli na siebie porozumiewawczo, jakby coś już wiedzieli, a ich uśmiechy były pełne tajemniczego zrozumienia.
„Cóż, mamy czas, żeby posłuchać” — powiedziała mama, kładąc przed nią kubek ciepłego kakao. „Opowiedz nam, co się wydarzyło.”
Amelka, bez chwili wahania, zaczęła opowiadać im o wszystkim, o Czarnuszce, Rufim, Borucie i o smoku Aegironie. Rodzice słuchali w milczeniu, z niedowierzaniem, ale w ich oczach Amelka dostrzegała coś więcej — dumę, a także… jakby wspomnienie z dawnych czasów, jakby sami kiedyś byli częścią tej niezwykłej historii.
„Amelko, musimy ci coś powiedzieć…” — zaczęła mama, jej głos był poważny, a jej oczy pełne ciepła i troski. „My też kiedyś byliśmy Strażnikami Tajemnicy Smoczego Jeziora.”
„Co?! Dlaczego nigdy mi o tym nie powiedzieliście?” — wykrzyknęła Amelka, zaskoczona i podekscytowana. Jej umysł w okamgnieniu zaczął łączyć wszystkie kropki, a tajemnice wydawały się zbliżać do siebie w jeden, wielki obraz.
„To tajemnica, którą można przekazać tylko temu, kto odnajdzie ścieżkę” — odpowiedział tata, uśmiechając się ciepło. „A teraz, córeczko, to ty jesteś Strażniczką. Pamiętaj, żeby używać tej wiedzy mądrze.”
Amelka poczuła, jak na jej ramionach spoczywa nowa odpowiedzialność, jak ciężar obowiązku miesza się z ekscytacją. Wszystko, co dotąd wydawało się niemożliwe, teraz nabierało sensu. To dopiero początek jej przygód, przygód, które były pełne tajemnic i magii, a ona sama stała się częścią tej wielkiej historii. Na pewno będzie miała okazję, by w przyszłości odwiedzić swoje smocze przyjaciółki i uczyć się, jak mądrze chronić sekret Smoczego Jeziora.
Tej nocy, gdy Amelka zasnęła, w jej pokoju panowała cisza, przerywana tylko delikatnym szumem wiatru, który wpadał przez uchylone okno. Sen dziewczynki był spokojny, pełen przygód, które dopiero miały się rozpocząć. Lecz nagle, tuż przed świtem, na jej szkicowniku pojawił się mały świetlisty znak. Błyszczał na kartce, jakby sama magia chciała wślizgnąć się do jej świata. Znak wyglądał jak mapa — starannie narysowana, pełna zakrętów, punktów i linii, które łączyły się w tajemniczy sposób, prowadząc do nieznanego miejsca.
Amelka obudziła się nagle, czując, że coś się zmieniło. W jej sercu rozbrzmiewała cicha, ale wyraźna odpowiedź. To było coś, co miała poczuć, coś, co miało przyciągnąć ją do tej mapy. Nie rozumiała jeszcze, co dokładnie ona oznacza, ale jedno było pewne — to była nowa tajemnica, nowa przygoda czekająca na odkrycie.
„Czy to możliwe, że Gvaran naprawdę powrócił?” — pomyślała Amelka, gdy patrzyła na znak. Imię Gvaran brzmiało w jej głowie jak echa dawnych legend, pełnych zagadek i niebezpieczeństw. Kiedyś był potężnym czarnoksiężnikiem, którego czary mogły zmienić bieg historii Doliny. Zniknął na wiele lat, a teraz ta mapa zdawała się wskazywać drogę do jego powrotu.
„Cóż, jeśli tak, to jestem gotowa na wszystko” — pomyślała, wstając z łóżka, a serce jej biło szybciej, pełne emocji i ekscytacji. Zrozumiała, że to nie był przypadek. Ta mapa była wskazówką, którą miała podjąć. Bez względu na to, jakie niebezpieczeństwa czekały na końcu tej drogi, Amelka była gotowa stawić im czoła. Wiedziała, że jako Strażniczka Tajemnicy Smoczego Jeziora miała teraz do odegrania ważną rolę w tej historii. Wyruszy na nową przygodę, której finał miał na zawsze zmienić jej życie.
Podeszła do szkicownika, dotykając świetlistego znaku. W jej oczach pojawił się błysk zrozumienia. Nadszedł czas, by wyruszyć na poszukiwania, odkryć, co kryje się za tą mapą, i stanąć twarzą w twarz z tajemnicami, które niosła ze sobą.
Bajka pisana na specjalnie zamówienie. Jeśli też chcesz bajkę indywidualną, napisz do mnie: info@bajkowytata.com