cudze buty

Cudze buty – zastanów się zanim wylejesz falę hejtu

cudze buty
Włóż czasem cudze buty. Zobaczysz, ile możesz się dzięki temu nauczyć.
Zdarzyło Ci się kiedyś opieprzyć sprzedawcę, że sprzedał Ci coś, co po chwili się zepsuło albo nie było tym, co na zdjęciu?
Ile razy oskarżyłaś listonosza czy kuriera za to, że zostawił paczkę u sąsiada, albo w ogóle nie zabrał jej z magazynu, tylko wrzucił Ci awizo?
Jak często, przeklinasz pod nosem zachowanie kierowcy autobusu, bo się spóźnił, bo Cię ochlapał, bo się nie uśmiechnął, bo za ostro zahamował i wylało się przez to Twoje latte za 20 zł?
Kiedy ostatnio buzowała w Tobie złość na kogokolwiek z powodu tego, że coś mu nie wyszło, popełnili błąd albo zwyczajnie, nie uśmiechnął się do Ciebie, tak jak powinien?

Też tak czasem mam. Trudno całkowicie pohamować negatywne emocje. Tyle tylko, że od pięciu lat łapie się na tym, że zamiast wydrzeć ryja albo napisać pisemną skargę, staram się najpierw postawić w miejscu tej drugiej osoby.

Nie miałem tak od urodzenia. Życie mnie tego nauczyło.

Pamiętam dobrze siebie, jak narzekałem na listonoszy, którzy tylko wrzucali awizo, chociaż bylem w domu cały dzień, gdy myliły im się adresy, i jak w okresie świątecznym dostawałem przez to prezenty dla najbliższych po czasie.

Pamiętam swoje zachowanie, jak autobus za długo stal na przystanku bez zatoczki i blokował moją drogę do pracy albo jak włączył się przede mną do ruchu i wlókł się potem 20 km/h, albo jak ochlapał mnie, wjeżdżając w głęboką kałużę.

Pamiętam swoje odczucia kiedyś, jak widziałem w markecie tarzające się po podłodze dziecko, a obok rodzica, który kompletnie nie zwracał na to uwagi albo gdy w restauracji dziecko pluło na prawo i lewo a rodzice trzymali go na kolanach, cali purpurowi na twarzach, z ubraniami w sosie pomidorowym, aby go uspokoić.

I wiesz co?
Tak się moje życie potoczyło, że sam potem wykonywałem te wszystkie czynności.

Byłem kurierem, który z trudem tachał twoją 30 kg paczkę na piąte piętro bez windy, który we mgle i deszczu próbował znaleźć odpowiedni numer na drzwiach odbiorcy, który, żeby wyżywić rodzinę, musiał w osiem godzin rozwieść 200 przesyłek i odebrać kolejnych 100, a na połowie z nich był zapisany zły numer telefonu albo błędna ulica.

Byłem kierowcą autobusu, który wstawał po ciemku, żeby Ciebie i Twoje dzieci zawieść rano do szkoły i pracy w autobusie bez ogrzewania, który musiał zachować skupienie i uwagę przez dwanaście godzin dziennie prawie ciągłej jazdy w deszczu, śniegu, mgle, z innymi kierowcami wymuszającymi pierwszeństwo i zajeżdżającymi drogę, który musiał być wszędzie na czas, ale tracił go, gdy szukał reszty ze 100 zl za bilet o wartości 2.5 zl

Jestem ojcem dwójki dzieci, dla których staram się tworzyć bajkę w ich życiu, ale które też mają emocje, które często okazują je niepohamowanym płaczem, agresją, krzykiem, które bywają chore, nie śpią w nocy, mają koszmary, a Ty potem nie masz, kiedy tego odespać, bo ktoś musi zrobić zakupy i zarobić na dom.

Zdarzają się oczywiście zwykłe gbury, osobniki bez empatii, chamy, hipokryci czy degeneraci, ale wiesz co?!

To nie ich wina, że tacy się stali. Coś lub ktoś w ich życiu sprawił albo nie dopilnował, że tacy właśnie są. Może ktoś w dzieciństwie krzyczał na nich za bardzo, za mało przytulał, albo w ogóle wychowywali się bez emocjonalnego wsparcia. Może niektórzy chcieliby zmienić swoje zachowanie i nastawienie, ale nie wiedzą do kogo zwrócić się o pomoc. Nie umieją też o tę pomoc poprosić.

To niestety często też wina rodziców i środowiska, w jakim się wychowali, a nie tych ludzi.

Zdarza się też tak, że czasem nawet ten dobry, uczynny i inteligentny człowiek popełni błąd. Nie wyśpi się, zapomni o czymś, zamyśli się, będzie chory, ale brak zwolnienia chorobowego zmusi go do pracy lub będzie rozdrażniony problemami w domu.

Tobie nigdy się to nie zdarzyło?

Jestem i byłem już w wielu zawodowych i prywatnych rolach w życiu. Byłem kurierem, kierowcą zawodowym, sprzedawcą, opiekunem osób starszych, basistą, exchlopakiem, dzieckiem, nastolatkiem, wnukiem. Jestem ojcem, przyjacielem, partnerem, kucharzem, bajkopisarzem, ubezpieczycielem, nauczycielem, kierownikiem domowej firmy.

Wiesz, czego mnie to wszystko nauczyło?

Doświadczyłem, jak to jest być po drugiej stronie. Jak to jest być kimś, kogo często obdarowywałem złością czy pretensją. Odczułem, jak może się człowiek czuć w cudzych butach. Stojąc po drugiej stronie barykady.

Te przeżycia otworzyły mi oczy na drugiego człowieka i na to, jak może się on czuć w pewnych sytuacjach.

Tego też uczę moje dzieci.

Warto czasem ubrać czyjeś buty i postawić się na miejscu drugiej osoby. Zatrzymać się i zastanowić co ta druga osoba, która za chwilę oberwie od nas falą hejtu będzie potem czuła. Jak my byśmy się czuli w jej położeniu. Jaki ona może mieć akurat problem i trudności, że zachowała się właśnie tak, a nie inaczej.

Do przemyślenia zwłaszcza przed Świętami.

 

Podobne wpisy znajdziesz tutaj.