Interesował się jak samochód jeździ, łódka pływa czy samolot lata
Chciał wiedzieć, z czego drogi i domy się buduje,
Oraz jak to jest, że różne rzeczy w sklepie, a nie na polu się kupuje.
Przejawia w sumie zawsze odkąd tylko rano zje śniadanie,
Wszystko musiał dotknąć, obejrzeć czy posmakować,
Nawet jeśli później musiałby tego żałować.
Starała się zapewniać wszystko, co najlepsze swojemu synkowi zdolnemu,
Bo jak się czegoś dziecko ma nauczyć jak nie przez doświadczenie własne?!,
Nawet jeśli to oznacza wchodzenie w jakieś pomieszczenie brudne i ciasne.
Od swojego synka bezgranicznego posłuszeństwa i uwagi wymagała,
Nie prosiła, nie pytała tylko ciągle się denerwowała,
W tym strasznym i niebezpiecznym miejscu, jak market, tylko ona decydowała.
Korzystał więc z okazji, a ręce miał bardzo zwinne,
Tu coś przewrócił, tam schował się pod regał,
Raz nawet wszedł na taśmę przy kasie i prawie sam siebie sprzedał.
– Nie rób, nie wchodź, nie dotykaj! – tylko Tomka ciągle krytykowała,
– Szaleju się napiłeś? Czy rozum w domu zostawiłeś? – pytała
Dziecka własnego potrzeby i prośby ignorowała.
– A ten chłopczyk nigdzie jak Ty nie biega i jest bezpiecznie,
– Tamten za to nie stęka o kupno czegoś jak Ty wiecznie,
Mam tych zakupów z Tobą — mówiła mama — dość już serdecznie.
Jakby wszyscy stawali się innymi bohaterami wirtualnie,
Mama z Tomkiem rozmawiała czule i pytała o zdanie jego,
A on był jej pomocnikiem i najlepszym kolegą.
Kiedy raz, na zakupach w markecie tata zastąpił mamę,
Na początku zaczęło się od krzyków i nieposłuszeństwa,
Jednak później spokój i opanowanie dopchały się do pierwszeństwa.
I ustalili, że nie mogą być dla siebie jak te denerwujące z szafy mole,
Tym bardziej że sytuacja miała miejsce tylko na zakupach,
A na co dzień wszyscy się zgadzali jakby chodzili w jednych butach.Sklep, boisko czy szkoła to nie ma większego znaczenia,
Wszędzie dla dziecka jest dobre miejsce do radosnego się bawienia,
Trzeba tylko wcześniej, przed wyjściem z domu,
Ustalić pewne zasady, żeby było wiadomo co wolno komu.Jeśli chodzi o mamy i Tomka cotygodniowe na zakupy wyprawy
Brali zawsze kartkę i długopis zapisując nie zbędne produkty i ważne sprawy,
Żeby już w sklepie zgodnie z rodzinną umową,
Nie kłócić się i nie złościć na siebie o kolejną zabawkę nową.
Jeśli coś wyjątkowo Tomkowi się spodobało,
Miał on w plecaku własną kartkę małą, na której wszystko lądowało,
Wtedy jak ktoś z rodziny, na przykład na Święta, miał pomysłów dla Tomka mało,
To od razu całą listę marzeń zakupowych mu się prezentowało.
Jeśli to nie wystarczało i ciągle na zakupach nerwy się zdarzały
Mama przed samym wyjściem przygotowywała posiłek mały,
Aby podczas zakupów wśród pysznego jedzenia kiszki nam marsza nie grały,
I od razu dobry humor był i uśmiechy się pojawiały.
Ostatnie rozwiązanie, naszej mamy super pomysłowej
Było zabieranie dla Tomka, jego z domu jakiejś ulubionej zabawki nowej,
Dzięki czemu Tomek miał ciekawe likwidujące nudę zajęcie,
I nie wiercił się już ciągle, z nudów, na swej ścierpniętej, od długiego chodzenia, pięcie.
Mama też, jak w domu, trochę na zakupach wyluzowała,
I do robienia listy oraz co do wózka włożyć syna o opinię pytała,
Za każdym razem, co najważniejsze, była bardziej wyrozumiała,
I przede wszystkim, bez pośpiechu, w to co mówi jej synek dobrze się wsłuchiwała.
Zakupy z dziećmi to temat nieskończony,
Dla jednych to mordęga i od wyjścia z domu krzyczą — Jestem już zmęczony!
A co najlepiej zmienić, żeby nie dochodziło już do kłótni w sklepie, zapytajcie swoją mamę
Jednak sami w serduszkach zastanówcie się dobrze nad rozwiązaniami i poprawną odpowiedzią.