Kto zabrał okulary - L. Mæhle, O. H. Skyllingstad

Kto zabrał okulary? – L. Mæhle, O. H. Skyllingstad [recenzja]

Kto zabrał okulary? – L. Mæhle, O. H. Skyllingstad

Wydawnictwo – Dziwny pomysł

Tłumaczenie – Joanna Barbara Bernat

Książkę kupisz tutaj

     Zwykle, na początku piszę cóż takiego się stało, że moje lub mego dziecka serducho taką czy inną książkę wybrało. Nie tym razem. Odezwało się do mnie, świeżutkie jak poranne bułeczki, wydawnictwo Dziwny pomysł. „Wydaliśmy norweski kryminał dla przedszkolaków. Będzie Pan zainteresowany recenzją książki na swoim blogu?”. Czasem wystarczy kilka pierwszych słów, żeby nasze szare komórki zaczęły intensywnie wibrować. Myślę sobie, Norwegia, kryminał i przedszkole w jednej książce? Biorę w ciemno.

     O autorach nie znalazłem nic porywającego. Nic. czego sami nie odnajdziecie w Wikipedii czy innym Googlu. Jeden jest pisarzem, drugi rysownikiem i obaj zajmują się tym od kilkunastu lat. Żaden nie poleciał na Marsa ani nie wymyślił, przy okazji tworzenia książki. lekarstwa na raka. Zwykli ludzie jak Ty czy ja. Nie będę więc przynudzał pisząc ich szczegółową  biografię.

     Książka jest krótka, więc i opis fabuły, żeby nie zdradzić najważniejszych elementów, będzie zwięzły. Akcja dzieje się w przedszkolu, o dość strasznej nazwie (ale to przecież kryminał), Wronie Gniazdo. Leon i Livia, dwa uczęszczające tam szkraby, pomagają Pani odnaleźć jej okulary, które zniknęły w tajemniczych okolicznościach, podczas gdy przedszkolanka opatrywała rękę jednego z chłopców, po przygodzie z ostrym nożem. Dlaczego doszło to wypadku? Kto i po co zwędził okulary? Ja Wam tego oczywiście nie zdradzę.

     Moim skromnym zdaniem, książkę czyta się łatwo i szybko. Może nawet trochę za szybko?! Bajka jest przewidziana dla dzieci w wieku 3-7 lat. Odnoszę wrażenie, że moje najkrótsze rymowanki mają więcej zdań niż ten kryminał. Oczywiście ilość nie przekłada się na jakoś, ale…
Może najmłodszym dzieciom to wystarczy, bo do tekstu jest dużo świetnych, kolorowych i wyraźnych ilustracji, ale mój sześciolatek po lekturze stwierdził: „Ciekawa, zabawna i nie spodziewałem się zakończenia, ale chciałbym żeby była dłuższa”. I ja się z nim zgadzam. Więcej treści na pewno utrzymałoby czytelnika w napięciu na dłużej.
Duże plusy i kciuki w górę za jakoś wykonania, twardą oprawę, czytelny tekst i, jak już wspomniałem wyżej, przykuwające oko dziecka, profesjonalnie wykonane ilustracje.

     Książka jest warta polecenia. Zabawna i pokazująca życie codzienne przedszkolaków. Ciekaw jestem kolejnych części z tej serii. Szkoda tylko, że po pierwszym przeczytaniu każdego kryminału, czytanie go następnego dnia jest trochę bezcelowe, bo znamy już rozwiązanie zagadki i całej intrygi. Chyba, że dziecko ma słabą pamięć albo lubi oglądać ilustracje, to w sumie czemu nie. Można też czytać kryminał tylko raz do roku w ciemną, deszczową noc pod wełnianym kocem na kanapie, co Wy na to?

Przeczytaj recenzję innej książki z tej serii.

Książkę kupisz tutaj

 

Wronie gniazdo - kryminały przedszkolne