Bajka jest dostępna w dwóch językach. Tłumaczenie angielskie poniżej.
W miejskim Zoo dzień leniwie budził się do życia. Na wielkim, starym zegarze, umieszczonym w centrum zoo, na jedenasto metrowym słupie, aby widać go było z każdego miejsca ośrodka, wybiła godzina 8:00. Pierwsi pracownicy przechodzili właśnie przez służbowe, metalowe drzwi, umieszczone w murze, zaraz obok wielkiej drewnianej bramy głównej, otwieranej zwykle dopiero o godzinie 10:00 dla turystów. Dzisiaj jednak jest środa. W środy zwierzęta mogą trochę poleniuchować. Nie muszą już od świtu prężyć się i pozować dla zwiedzających. Na jeden dzień w tygodniu obiekt zamknięty jest dla turystów. Przeprowadzane są wtedy wszelkie duże remonty, przebudowy klatek i generalne, dogłębne porządki tego wesołego przybytku. Zwierzęta otrzymują tego dnia również porządną kąpiel, strzyżenie i obcinanie pazurów. Nie wszystkim to się jednak podoba.
Słoń Gapcio, wyznaczony przez samego Pana Dyrektora. już od wschodu słońca przygotowuje się do swojej roli jako myjka ciśnieniowa. Sprawia mu to zadanie niebywałą radość. Może wtedy na prawo i lewo sikać z trąby wodą i nikt go za to nie skarci. Nikt też nie ma prawa się wtedy na niego obrażać, a ponadto otrzyma dodatkowe smakołyki jak zdąży wszystkich wymyć w jeden dzień. Papugi tylko, zawsze utrudniają Gapciowi środowe zadanie, chowając się wysoko w konarach drzew. Kąpiele to nie jest ich najulubieńsza rozrywka. Zmoczone wodą, krzyczą tylko na całe zoo, że kolory im wtedy ciemnieją, że schnąć muszą przed lotem godzinami i że wszyscy się z nich śmieją bo wyglądają jak kolorowe szczotki do podłogi. Nic jednak zabawy w chowanego nie pomogą, bo nasz doświadczony słoń potrafi z taką siłą wystrzelić w drzewo strumień zimnej wody, że nawet najwyżej rosnące gałązki budzą się wtedy do życia wypuszczając nowe listki z zaspanych pączków. Na każdego przychodzi pora.
Gapcio ma swój system mycia. Najpierw obchodzi całe zoo, sprawdzając czystość klatek i zawsze zaczyna od tej, która jego zdaniem jest w najgorszym stanie. Wtedy, na sam koniec, gdy już jest zmęczony, zostają mu tylko najlżejsze zadania. Po kolei więc wita się z przyjaciółmi oceniając zakres prac. Krokodyl Stefcio uśmiecha się szeroko, ukazują braki w uzębieniu, niedźwiedź Karol udaje niewiniątko, chowając za plecami, klejącą od miodu łapę, tęczowa zebra pręży muskuły wśród czarno-białych koleżanek a małpka Fiki….zaraz zaraz tęczowa zebra?!?! Gapcio z wrażenia, aż cofną się do klatki z zebrami, żeby potwierdzić co przed chwilą zobaczył, po czym wybuchnął gromkim śmiechem. Cofnijmy się jednak do ostatniej niedzieli.
Pozostała minuta do otwarcia. Tłumy turystów, głównie dzieci, czekają zniecierpliwione przed wielką, dwuskrzydłową, dębową bramą. Pierwsza niedziela po zakończeniu szkoły zawsze przyciąga najwięcej zwiedzających. Pogoda również pomogła, usuwając wszystkie chmury z nieba, ofiarując błękitne sklepienie unoszące słonecznikowo-żółte słońce, rozpościerające swe promienie niczym ramiona zachęcające do wielkiego, ciepłego przytulasa. Zegar wybił godzinę dziesiątą. Wielka zasuwa została zdjęta z wrót. Oczekujący wlali się na główny plac niczym woda z pękającego balonu wypełnionego wodą. Dzieci rozbiegły się po całym zoo w poszukiwaniu, największych, najgroźniejszych i najbardziej kolorowych zwierząt.
Największą atrakcją był słoń Gapcio popisujący się strumieniami wody, wystrzeliwanymi z potężnej trąby w znajdującego się na wybiegu obok groźnie ryczącego lwa. Żyrafa pokazywała sztuczkę z zawiązywaniem na supeł własnej szyi, a niezwykle kolorowe papugi chwaliły się znajomością języków obcych. Tylko przy wybiegu z zebrami nie było większego zainteresowania. Kilkoro dzieci przeszło obok, rzucając jednym okiem, jakby czarno-białe paski koniowatych nie robiły na nich większego wrażenia. Fakt, większość dostojnego stada nie zabiegała o uwagę dzieci, tylko delikatnie, powolnie, leniwie wręcz stała i skubała trawę lub chrapała w swoich stajniach. Tylko jeden wesołek Ariel, skakał przez przeszkody, przewracał się, żonglował podkowami, aby tylko zwrócić czyjąś uwagę. Niestety efekt był marny. Było tak za każdym razem, każdego roku to samo. Nie ważne jakby się Ariel nie starał, wymyślał nowe sztuczki, nikt i tak nie zwracał na niego uwagi. Wywoływało to w nim wielki smutek i wściekłość. Nie miał już siły udowadniać innym, że też jest ciekawym zwierzęciem i ma dużo do zaoferowania. Nie miał już po prostu siły.
W nocy z wtorku na środę, do stajni Ariela zakradła się żabka czarodziejka, mieszkająca w stawiku, na terenie zoo, który służył wszystkim zwierzętom za wodopój.
- Pssst? Spisz już Arielu? – wykumkała szeptem żabka.
- Nie, nie mogę zasnąć. Ciągle myślę jak inne zwierzęta mają lepiej ode mnie. Wszyscy się nimi zachwycają bo są największe, najgroźniejsze, albo najmądrzejsze. Ja to tylko taki dziwny koń, który nie ma nic specjalnego do zaoferowania. Po co w ogóle ktoś wymyślił zebry. – szlochała Ariel
- Myślę, że mogę coś na to poradzić. Zaufaj mi. Zamknij oczy do snu. Jutro rano, zwrócisz uwagę wszystkich. – wyszeptała żaba z dziwnym uśmieszkiem.
Środa rano. Ariel obudził się jeszcze przed wschodem słońca. Czuł się jakoś tak bardziej pozytywnie dzisiaj. Chciał jak najszybciej przejrzeć się w wodach bajorka i zobaczyć co też żabka w nim wczoraj w nocy zmieniła. Dobiegł to najbliższej sadzawki i … jego oczom ukazało się dumne zwierze z czarną, postawioną na żel grzywą, pomalowanymi na czerwono ustami i paskami we wszystkich znanych kolorach. Ariel, aż pękał z dumy. Stanął z napiętymi mięśniami przy samym brzegu wybiegu, żeby każdy przechodzeń mógł go dobrze zobaczyć i tylko czekał, aż zjawi się Gapcio na co tygodniowe mycie.
- Hahahaha. Arielu to Ty? – parsknął śmiechem Gapcio cofając się do wybiegu dla zebr podczas środowego obchodu.
- Oczywiście, że ja. Czyż nie wyglądam zjawiskowo?! Jestem teraz najciekawszym zwierzęciem w zoo!- odparła zebra, wypinając się dumnie. Teraz już nikt nie będzie omijał naszego wybiegu.
- No na pewno nikt was teraz nie ominie. Dumne zebry, mając klauna w stadzie, przyciągną nawet dzieci, które chciały iść do cyrku zamiast do zoo. Hahaha, powiedz proszę, że to tylko taki żart – odpowiedział słoń, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
- Pff! Jak śmiesz mnie obrażać! – parsknął Ariel odwracając się na lewym kopycie. – Nikt nie podziwiał mnie za to jaki byłem, to stałem się kimś innym, kto będzie przyciągał uwagę wszystkich!
Słoń przestał się śmiać. Jako najmądrzejsze zwierzę w zoo, zrozumiał, że sprawił swoim zachowaniem przykrość koledze. Domyślił się też, skąd Ariel wpadł na pomysł, dokonując tak drastycznej przemiany.
- Arielu, chyba już wszystko rozumiem. Jesteś zazdrosny, że dzieci nie biegną do Was tak chętnie jak do innych zwierząt bo na pierwszy rzut oka nie oferujecie nic szałowego?!
Zebra tylko machnęła ogonem na znak, że słucha, ale dalej czuje się urażona.
- Lwy głośno ryczą, papugi gadają jak ludzie, krokodyl umie nurkować a ja sam popisuje się moją trąbą – kontynuował Gapcio. – Wiem, że może to się wydawać przytłaczające, ale czy wiesz gdzie biegną dzieci, kiedy już nami się nacieszą?
- Tak, wiem – odburknęła zebra – do restauracji na pierwszym piętrze, żeby coś zjeść.
- Dokładnie tak. A na co wychodzą okna z naszej restauracji? – zapytał słoń
- A skąd mam wiedzieć, nigdy tam nie byłem, widzę ją tylko z mojej ….. zaraz zaraz. Te wielkie okna, skierowane są tylko na nasz wybieg. To na nas wszystkie dzieci zawsze się patrząc podczas jedzenia i pokazują coś palcami. Dzieci zachwycały się … ZEBRAMI!!! – krzyknął uradowany Ariel.
- Zgadza się mój kolorowy przyjacielu. Zebry to są zwierzęta jedyne w swoim rodzaju. Dostojne, spokojne, opanowane. Stają się jednak nerwowe kiedy tłum ludzi przeszkadza im w codziennych sprawunkach. Dlatego właśnie Dyrektor naszego Zoo, tak ustalił plan zwiedzania, że wasz wybieg jest jako ostatnia atrakcja na liście. Ostatnia, ale równie ważna i ciekawa jak wszystko inne. Jak myślisz, czy dzieci byłyby wstanie cokolwiek zjeść spokojnie, jeśli zamiast opanowanych czarno-białych zebr widziałyby groźne tygrysy albo fikające koziołki, psocące małpki?? -stwierdził mądry słoń
- Masz rację przyjacielu. Dziękuję, że mi to uświadomiłeś. Miałem nadzieję, że ta zmiana pomoże, ale tak na prawdę to nie czułem się dobrze udając kogoś kim nie jestem. Najlepiej to czuć się dobrze we własnej skórze. Najlepiej jest być po prostu sobą. Trzeba też znaleźć własną wyjątkowość i wartość. Każdy jakąś ma, bez wyjątku. Reszta mojego stada, miała rację, że się nie przejmowali tym co mówią inni. Mogłem ich wcześniej posłuchać zamiast robić z siebie pośmiewisko i udowadniać, że jestem kimś innym niż na prawdę. – odpowiedział z ulgą Ariel
- Podejdź bliżej ty mój niesforny koniu, niech no spłuczę Cię dokładnie. Jedna kąpiel tu dzisiaj nie wystarczy, ale wspólnymi siłami doprowadzimy Cię do porządku zanim zjawią się kolejne dzieci. – powiedział Gapcio z uśmiechem, wypuszczając z trąby ogromny strumień wody w kierunku tęczowej zebry.
- A wiesz – mówi z trudem, przez pianę na ustach, Ariel – dlaczego nawet lwy się nas boją, skoro nie mamy nawet ostrych zębów ani pazurów?
- Dlaczego? – zapytał Gapcio, przerywając na chwilę spłukiwanie piany, żeby Ariel mógł spokojnie wytłumaczyć.
- Natura, wyposażyła nas w niezwykle silne kopyta, zwłaszcza te tylne. I jak napniemy wszystkie mięśnie, możemy nawet rozłupywać wielkie kamienie. Kilka lwów, nabiło sobie w przeszłości duże guzy, próbując podgryzać nam łydki i od tamtego czasu już nam nie dokuczają. – opowiedział uradowany ze znalezionej wyjątkowości Ariel.
- Pamiętaj tylko, żeby nie ufać już więcej żabce z sadzawki. Zielona kłamczucha. Robiła już wcześniej innym zwierzętom żarty. Była miła i specjalnie namówiła Cię na tą przemianę, żeby Cię ośmieszyć. Nie podoba jej się to, że wszystkie zwierzęta, w tym zebry, gaszą pragnienie w jej stawiku. Pomimo, że wody tam jest wystarczająco na tysiąc żab i innych zwierząt. – skomentował słoń
W tym samym momencie. Ariel kątem oka, zauważył pod ogrodzeniem, przysłuchującą się wszystkiemu, wspomnianą żabą, kłamczuchę. Podczas gdy była zwrócona w stronę Gapcia, zebra zwinnie użyła swych mocnych kopyt i jednym zwinnym ruchem wystrzeliła żabę w górę jak z procy. Słoń widząc zdarzenie, zrozumiał intencje czarno-białego kolegi i zaczął podrzucać żabkę strumieniami wody, nie dając jej spokojnie spać na ziemię.
- Przestać już, słoniu, proszę, nie dobrze już mi się robi od tego podrzucania – krzyczała czarodziejka.
- Obiecujesz, że już nigdy więcej nie będziesz innym zwierzętom robić takich przykrych żartów? – stanowczo postawił sprawę Gapcio.
- Tak, obiecuję!! Zwierzętom nic…nigdy…żadnych żartów nie będę robić!
Gapcio i Ariel spojrzeli na siebie uśmiechając się szeroko. Po czym słoń nabrał ile tylko mógł powietrza w trąbę i … wystrzelił żabkę wyyysoooooko w niebo, w kierunku jej sadzawki.
- … ale turystów obietnica nie dotyczyyyyyyyy… – usłyszeli jeszcze tylko z oddali spadającą i wygrażającą się żabę.
Gapcio po całym zajściu kontynuował swoje środowe obowiązki, a Ariel już w dużo lepszym humorze i swojej własnej skórze, chodził dumnie po wybiegu szukając miejsca, z którego najlepiej będzie go widać z pierwszego piętra restauracji.
ENGLISH
Rainbow Zebra
The day was lazing waking up to life in the city’s ZOO. In the centre of the zoo, on a 11-meters pale, there was old big clock which struck 8 am. The clock was visible from any place of the ZOO. First workers has just gone through metal official door. This door was placed in the wall, next to a huge wooden main gate. Usually, this gate was opened for tourists at 10 am.
But today is Wednesday. On Wednesdays the animals can take a break. They don’t have bow and pose from dawn for the visitors. For one day in the week the zoo is closed for the tourists. Then in this happy day zoo is generally and thoroughly cleaned. Then there is big renovation and reconstruction of cages. In this day animals receive bath, shearing and scissoring claws. Some animals don’t like it.
Gapcio Elephant is indicated personally by the Chief Principal. Since sunrise the elephant has been preparing for his role, he will work as a pressure washer. This task is very funny for the elephant. Then he can spout water by his trumpet on the right and on the left. Nobody reprimand him for this. No one has the right take offense. Gapcio Elephant will get additional treats if he will succeed and will wash everyone in one day.
The parrots always impede Wednesday’s task of Gapcio Elephant. They are hidden high in tree branches. Bath isn’t favorite amusement for them. When they are wet, t hey scream at the whole zoo. They grumble that their colors are darkened and they must dry for hours before a flight. They grumble also that everyone is making fun of them because they look like colorful brushes. This hide-and-seek won’t help because our experienced elephant can strongly shoot at the tree a stream of cold water. Then even high growing branches wake up to life and release new leaves from sleepy buds.
Gapcio Elephant has his own system of wash. First, he encircles the whole zoo and inspects cleanliness of cages. He always begins to clean this cage which in his opinion is in the worst condition. Then, at the end, when he is tired, he has only the lightest tasks. He greets his friends in sequence and judges the scope of works. Stefcio Crocodile smiles broadly and shows missing teeth, Karol Bear imitates an innocent and hides paw which is plastered by honey. The rainbow zebra tautens his muscles among black and white friends and Fiki Monkey… Wait, wait… the rainbow zebra?!?! Gapcio Elephant withdrew to the cage with zebras in order to confirm what he saw. Then he burst into ringing laugh. Let’s return to last Sunday.
Only one minute is left to the opening. The crowds of tourists, mainly children are waiting in front of big, two-winged, oak gate. The first Sunday after the end of the school year always attracts the most visitors. The weather also helped, there weren’t any clouds in the sky. The weather offered the blue vault which was raising the sunflower-yellow sun spreading rays. These rays were like arms which encouraged a huge, warm hug. The clock struck 10 o’clock. The great bolt was removed from the gate. Waiting people entered to the main place like water from a burst balloon. The children run around the whole zoo in search of the biggest, the most dangerous and the most colorful animals.
The biggest attraction was Elephant Gapcio who showed off streams of water. These streams was fired from the huge trumpet in the gravely roaring lion who was on the run. The giraffe was showing the trick, she tied her own neck on the knot. The extremely colorful parrots boasted their knowledge of foreign languages. There wasn’t big interest at the zebra’s run. Several children passed next to zebras and took a look, but black and white stripes did not stripes impress them.
As a matter of fact, most of the dignified herd doesn’t solicit attention of children. They stood and slowly, gently and sluggishly nibbled grass. The other zebras snored in their stables. As a matter of fact, most of the dignified herd didn’t solicit attention of children. They stood and slowly, gently and sluggishly nibbled grass. The other zebras snored in their stables. Only one jester Ariel was jumping over obstacles. He was falling over and juggling horseshoes just to get someone’s attention. Unfortunately, the effect was miserable. It was like that every time. Year after year, it was the same. Ariel tried very hard, he invented new tricks, no one paid him any attention. Ariel was increasingly sad and angry. He didn’t have the strength to prove to other animals, that he was an interesting animal too. He had a lot to offer. He simply no longer had the strength.
In the night from Tuesday to Wednesday to Ariel’s stable sneaked in up little Fairy Frog. She lived in a small pond at the ZOO’s area. This pond was used by all the animals like as a waterhole.
“Pssst? Are you sleeping Ariel?” croaked by whisper Fairy Frog.
“No, I can’t sleep. I think that the other animals are better than me. Everyone is delighted by them. They are the biggest, the most dangerous or the smartest. I am only a strange horse and I have nothing special to offer. What are the zebras for?” sobbed Ariel.
“I think, I can help you. Trust me. Close your eyes and fall asleep. Tomorrow morning everyone will pay attention to you” whispered little frog with a strange smile.
The Wednesday morning. Ariel woke up before a sunrise. He felt more positive today. As soon as was possible he wanted to look around in water of a pond and see how Fairy Frog changed him during the night. He reached the nearest pond and… he saw a proud animal with a black crest on the gel. He had lips painted red and stripes in all known colors. Ariel was very proud. He stood with taut muscles at the edge of the run. Now every passer-by could see him well and he was waiting for Gapcio Elephant to appear for weekly washing.
“Hihihihi. Is that you Ariel?” laughed Elephant Gapcio and he stepped back to the run for zebras during Wednesday’s round.
“Obviously! Yes, it’s me! I look phenomenal. Isn’t it? Now, I’m the most interesting animal at this zoo!” zebra said and he stood proudly. “Now, no one will avoid our run.”
“So, certainly… no one will avoid you. Proud zebras have a clown in the herd. Now, they will attract children which wanted to go to the circus instead of the zoo. Hihihi, tell me it is only a joke” answered Gapcio Elephant.
He couldn’t stop laughing.
“Pfff! Stop insulting me!”, snorted Ariel and he turned around on the left hoof. “No one admired me for what I was, so I became somebody else and I will attract everyone’s attention!”
The elephant stopped laughing. He was the smartest animal in the whole zoo and he understood that he had hurt his colleague. He guessed also who came up with the idea and made such a drastic change.
“I think, I understand everything Ariel! You’re jealous. Children don’t run to you as willingly as towards other animals because at first sight you don’t offer something crazy?!”
The zebra just waved its tail as a sign that he was listening, but he was still offended.
“Lions are roaring loudly, parrots are talking as people, crocodile can dive, and I’m showing off my trumpet,” continued Gapcio Elephant. “I know, it’s seem depressing. But, do you know where children will run when they when are done enjoying us?”
“Yes, I do!” Ariel grumbled. “To the restaurant on the first floor, to eat something”.
“You’re right dear friend. Thank you for making me understand that. I was hoping that this change will help me. I really didn’t feel well when I pretended to be someone else. It is best to be in your own skin. It’s best to just be yourself. You need to feel your own uniqueness and value. Everyone is unique without exception. The rest of my herd was right, they didn’t worry about what others were saying. I could have listened to them earlier instead of making fun of myself. I don’t have to prove, that I am someone other than reality” Ariel answered with relief.
“So, come closer unruly horse! I have to rinse thoroughly. Today, one bath isn’t enough. We will make you to tidy again together, before next children will appear” Gapcio Elephant said with a smile. He released a stream of water towards the rainbow zebra.
“Do you know…” Ariel speaks with difficulty. “Why are even the lions afraid of us? Even thought, we don’t have sharp teeth or claws.”
“Why?” asked Gapcio Elephant. He paused rinsing foam for a moment, so Ariel could calmly explain this question.
“The nature has equipped us, we have extremely strong hooves, especially the back ones. When we tighten all muscles, we can split even big stones. In the past several lions had huge bumps, when they had tried to bite ours calves. They have not bothered us since then”, Ariel told it glad that zebras are special.
“Just remember, don’t trust the little frog from the pond. She is a green liar. She made jokes to other animals. She was kind and she specifically talked into this change. She wanted to ridicule you. She doesn’t like that all animals, including zebras drink in her little pond. There is water for a thousand frogs and other animals” commented Gapcio Elephant.
At this point, Ariel noticed the little frog out of the corner of his eye. The liar frog sat near a fence and listened to the conversation. When she was facing the elephant, zebra nimbly used its strong hooves. In one swift motion zebra shot up little frog. Gapcio Elephant saw what happened and understood the intentions of the black-white friend. He started tossing the little frog with streams of water. She couldn’t fall to the ground.
“Stop the elephant, please! I feel bad from this tossing” cried fairy.
“Do you promise you won’t make nasty jokes to other animals?”
“Yes, I do. To animals… nothing… never… I won’t make any jokes!”
Gapcio Elephant and Ariel looked at each other and they smiled widely. Then Gapcio Elephant took a breath in a trumpet and… shot the little frog hiiiiiiiiiiiiigh in the heaven, into direction her pond.
… “but my promise doesn’t apply to tourists” they heard the little frog who went down and threatened.
After this happening Gapcio Elephant continued his Wednesday’s responsibilities. Ariel was in a much better mood and in his own skin. He walked on the run and he was looking for a place where he would be best seen from the first floor of the restaurant.
Translated by:
Lord Frog & Madelaine Ann
Teraz podejdź do lustra i z uśmiechem powiedz chociaż dziesięć razy JESTEM SUPER WYJĄTKOWY!
a potem…